Skip to main content

Pod koniec XX w., dzięki sukcesom klaczy Kawalkada i ogiera Emanor, polskie konie znowu zaczęły być cenione w USA.

W 2001 roku organizację janowskich aukcji przejmuje firma Polturf. Powiało “nowym”. Pomyślałem wtedy, że w zasadzie nigdzie na świecie – tylko w Polsce – można zobaczyć w jednym miejscu tak dużą liczbę potomstwa po jednym ogierze, czy całe rodziny od prababki po wnuczki. Pomysł, jaki mi wtedy przyszedł do głowy, okazał się skuteczny. Przez lata przyjeżdżałem do Polski z małymi grupkami potencjalnych klientów wiosną, by mogli zobaczyć źrebaki. Amerykanie piali z zachwytu i chętnie zapisywali się na następną wizytę w Polsce, by zobaczyć aukcję Pride of Poland i Narodowy Czempionat w Janowie Podlaskim. Chciałem, żeby grupy Amerykanów przyjeżdżające do Polski czuły się w jakiś sposób specjalnie, żeby uczestnicy mogli wspominać te wyjazdy przez wiele, wiele lat jako coś wyjątkowego. Polska strona, czyli dyrektorzy stadnin oraz Polturf, dokładali starań, aby tak się stało.

Barbara Mazur rejestrowała członków mojej grupy jako “George Z” i nie musieli oni wpłacać wadium przed aukcją. Gwarantowałem za ich wypłacalność. Nigdy nie zawiedli. W Janowie czekały na nich noclegi w najbliższym wówczas i najlepszym hotelu, czyli w Uroczysku Zaborek. W Michałowie w czasie wizyty poaukcyjnej “moi Amerykanie” mieszkali w pokojach gościnnych stadniny. Wieczorem zaś gdy autokary z innymi gośćmi odjechały już do Warszawy, członkowie grupy George Z jedli kolację z Urszulą i Jerzym Białobokami, a potem szli na nocny obchód stajni. Takie – wydawać by się mogło – drobne atrakcje zaprocentowały w niebywały sposób. Ludzie ci wracali do Stanów i spotykając się z innymi hodowcami na przeróżnych pokazach opowiadali z wypiekami na twarzy, co można zobaczyć w Polsce i jak wspaniale przyjmują ich polscy hodowcy. Zaczął się okres prosperity. Amerykańscy kupcy znów zaczęli przyjeżdżać do Janowa.

Eula (Arbil – Euterpe/Probat)

Wróćmy do Mike’a Nicholsa. Ciągle naciskał na mnie, abym mu coś wydzierżawił z Polski. Wybór padł na janowską Eulę (Arbil – Eutrepe). Była to szalenie żeńska i delikatna klacz.

Przyjechała do mojej stajni w Auburn, gdzie przebywała jakiś czas, aklimatyzując się w Ameryce. Pokazaliśmy ją raz na kwalifikującym do Czempionatu Kanady lokalnym pokazie, który wygrała. Po tym pokazie została przewieziona samolotem do stanu Michigan, gdzie zaczął ją trenować Keith Krichke. Jak wspomniałem, Eula była bardzo wrażliwa, łatwo się stresowała. Podczas Czempionatu Kanady weszła do Top Ten, ale w drodze powrotnej do Michigan dostała poważnej kolki. Przebywała w klinice przez dwa tygodnie i cudem uniknęła operacji. Mike Nichols zaproponował właścicielom w Polsce, aby jej już więcej nie pokazywać. Dzierżawa Euli była jedną z nielicznych (a bardzo możliwe, że jedyną), gdzie nie było określone, ile dzierżawca może wypłukać zarodków. Były to tzw. pierwsze koty za płoty, ale następne dzierżawy miały już bardzo dokładnie określoną liczbę dostępnych zarodków. Z reguły były to dwa zarodki rocznie. Ostatnie dzierżawy, w których pośredniczyłem, miały klauzule o procencie dla polskich stadnin ze sprzedaży urodzonych w ten sposób źrebiąt. Jeśli więc dzierżawca sprzedał urodzone z przeszczepu zarodka źrebię przed osiągnięciem przez nie pierwszego roku życia, polska stadnina dostawała 25% osiągniętej ceny.

Kwestura (Monogramm – Kwesta/Pesennik)

A tymczasem Mike Nichols nie odpuszczał. Poleciałem do Polski. Tym razem negocjacje skoncentrowały się na dwóch koniach z Michałowa: klaczy Kwestura (Monogramm – Kwesta) i ogierze Ganges (Monogramm –Garonna). Konie wylądowały w USA w 2001 roku. Kwestura była źrebna, więc odpadła opcja jej startu w Scottsdale.

Na ten prestiżowy pokaz pojechał jedynie Ganges. Kilka miesięcy wcześniej, podczas Czempionatu Świata w Paryżu, rozmawiałem z Mike’em Byattem. Zgodził się pokazywać oba konie przez cały okres ich pobytu w USA. Nie był to kontrakt, ale tzw. umowa dżentelmeńska. Sądziłem, że po sukcesie Emanora Byatt bedzie jedynie wdzięczny za następna okazje pokazywania koni z najwyższej półki. Emanor był w karierze Byatta pierwszym ogierem, który zdobył tytuł narodowego czempiona USA. Jakże się zdziwiłem, gdy trzy dni przed pokazem w Scottsdale dostałem telefon od Byatta, że niestety konia pokazywać nie będzie. Wszyscy znani trenerzy mieli oczywiście już “przydzielone” konie w tej klasie. Ciężko mi przyszło podnieść słuchawkę, by zawiadomić o tym zarówno prezesa Białoboka w Michałowie, jak i Mike’a Nicholsa w Nowym Jorku. Od obu dostałem “wiadro zimnej wody na łeb”. Prace nad Gangesem w Scottsdale przejęła trenerka Mike’a Nicholsa Mary Trowbridge. To świetna trenerka, ale jej specjalnością były konie English Pleasure, czyli klasy pod siodłem. W jej stajni w Scottsdale odbywały się przez trzy dni sesje treningowe Gangesa, w których bardzo pomocni okazali się zarówno Keith Krichke, jak i Greg Gallun. Mieli oni co prawda swoje ogiery w tej klasie, ale przychodzili codziennie i pomagali Mary Trowbridge “stawiać” Gangesa. W rezultacie Mary Trowbridge pokazała Gangesa. Zrobiła to bardzo dobrze i ogier zajął drugie miejsce w klasie. Ganges zwrócił na siebie uwagę hodowców i po jego klasie sprzedaliśmy bodajże 70 stanówek.

Następnym przystankiem dla Gangesa i Kwestury był Narodowy Czempionat USA. Rozegrany został w Louisville, Kentucky. Kwestura została czempionką USA, a Ganges otrzymał tytuł Top Ten (na kartach sędziów był 1-3-3).

Mike Nichols i Diane Sawyer

Po tym pokazie Nichols oznajmił, że powoli będzie się wycofywał z “arabskiego interesu”, bo nie jest już najmłodszy i nie chce zostawić końskiego “kłopotu” swojej żonie, słynnej dziennikarce ABC Diane Sawyer. Faktycznie, Mike Nichols miał pod koniec życia poważne problemy zdrowotne. Był to rok 2002. Mike zmarł na atak serca 12 lat później, ale do tego czasu wyprzedał wszystkie konie. W roku 2003 wycofał się z dzierżawy Gangesa, a pałeczkę przejęła wieloletnia hodowczyni polskich koni Marsha Parkinson ze stanu Maryland.

Dzierżawy te nie były niesamowicie drogie. Najtańsza opiewała na 20 000 dolarów rocznie, a najdroższa (Pianissima) 100 000 dolarów rocznie. Ceny te nigdy nie stanowiły większego problemu w negocjacjach. Dużo większym problemem był koszt promocji i pokazów. Dzierżawy były bardzo opłacalne dla Polski, bo stadniny nigdy nie mogłyby sobie pozwolić na koszt prawidłowej i skutecznej promocji.

W czasie rozmów z dzierżawcami określałem koszt rocznej promocji i pokazów na sumy od 75 000 do 100 000 dolarów. Dobrzy trenerzy potrafili za zdobycie czempionatu liczyć 10 000 dolarów, a koszty pokazów, reklamy w mediach, transport i ubezpieczenia również nie były małe. Dyrektorzy polskich stadnin określali w kontraktach dzierżawnych bardzo szczegółowe warunki. Konie miały być pokazywane na wszystkich prestiżowych pokazach amerykańskich (między innymi Czempionaty Narodowe USA, Scottsdale Show), określany był zakres promocji, jak również osoba trenera/prezentera. Na początku dzierżaw, w których byłem pośrednikiem, doskonały prezenter, Greg Gallun z Kalifornii, był skreślany z listy. Szła za nim bowiem fama osoby brutalnej dla koni. Wiązało się to z negatywną opinią, jaka przyszła do Polski wraz z ogierem Monogramm, którego ostatnim trenerem w USA był właśnie Gallun. Monogramm miał osobliwe usposobienie. Był koniem płochliwym i czasami nieprzewidywalnym. Plotka głosiła, że jest to skutek “ciężkiej ręki” Galluna.

Obserwując prace Galluna z Gangesem (po dezercji Byatta z pokazywania tego konia w Scottsdale) miałem inne wrażenie. Gallun był trenerem niesamowicie metodycznym i nie pozostawiał koniom wiele miejsca na swobodę, ale nie był w najmniejszym stopniu brutalny. Jego konie miały zawsze perfekcyjną pozycję na “stój”. To on wprowadził do pokazów coś, co zaczęto określać hard stand-up, czyli zatrzymanie konia w bezruchu z napiętymi mięśniami i pozycją ciała, szyi i głowy bliską ideału. Zajęło mi trochę czasu, ale w końcu udało mi się przekonać prezesów i Gallun zaczął nie tylko przyjeżdżać do Polski, ale dostał właściwie wyłączność na trening polskich koni dzierżawnych. Procentowało to bardzo, bo przez stajnię treningową Galluna przewijały się dziesiątki kupców i hodowców. Konie z Polski zaczynały znowu być modne.

W 2002 roku dostałem telefon od Jeffa Wallace’a z Kalifornii z prośba o pośrednictwo w dzierżawie michałowskiej Zagrobli (Monogramm – Zguba). Miało to o tyle sens, że w 2003 roku Ganges miał powtórnie startować w Czempionacie USA, więc byłoby dobrze, żeby towarzyszyła mu polska klacz. Warunkiem Wallace’a było jednak, że Zagroblę będzie pokazywał Michael Byatt. I tak też się stało. Może i dobrze, bo Zagrobla nie była klaczą łatwą i podejrzewam, że trudno byłoby się jej nagiąć do treningowego reżimu Galluna. Byatt dał jej trochę więcej “swobody”. Zagrobla została Czempionką USA, a Ganges (już w dzierżawie Marshy Parkinson i pokazywany przez Grega Galluna) został Wiceczempionem. Pokonał go ogier FS Bengali, który w późniejszych latach został sprowadzony do polskiej hodowli prywatnej.

Po Emanorze, Kwesturze i Gangesie, Zagrobla była czwartym koniem, który sięgnął po najwyższe laury w Ameryce. Posypały się następne propozycje dzierżaw.

CDN.