Skip to main content

W krótkim okresie jedynie dwudziestu lat działalności w okresie międzywojennym w janowskiej stadninie użytych było 18 ogierów z dziewięciu rodów, w tym trzy oryginalne araby (or.ar.):

Ród Krzyżyka (or.ar.) – 4 ogiery: Abu Mlech, Enwer Bey, Farys II, Kaszmir;

Ród Ilderima (or.ar.) – 3 ogiery: Bakszysz, Fetysz, Flisak;

Ród Koheilana Adjuze (or.ar.) – 3 ogiery: Koheilan IV-3, Koheilan I, Lowelas;

Ród Gessur (or.ar.) – 2 ogiery: Ganges I, Hardy;

Ród Abu Argub II (or.ar.) – 1 ogier: Almanzor;

Ród Ezrak Seglawi (or.ar.) – 1 ogier: Mazepa II;

Kuhailan Haifi (or.ar.) oraz jego syn Ofir;

Burgas (or.ar.);

Kuhailan Kruszan (or.ar.).

Wojna zniweczyła plany hodowcy janowskiej stadniny, nie wiemy więc, jakie decyzje hodowlane byłyby podejmowane w kolejnych latach i jakie przyniosłyby one efekty. Można domniemywać, że wspaniale rozwijająca się pod kierownictwem dyrektora Stanisława Pohoskiego stadnina z pewnością wciąż podnosiłaby swój poziom. Powojenne stado podobnie jak po pierwszej wojnie poskładane z klaczy i ogierów niejednokrotnie cudem ocalałych z pożogi wojennej, pochodzących z różnych stadnin oraz z koni wcześniej wybrakowanych z hodowli i sprzedanych, odbudowywano w sposób wysoce umiejętny, a inspektorem odpowiedzialnym po wojnie za stadniny arabskie był kontynuator dzieła Stanisława Pohoskiego, Andrzej Krzyształowicz.

Do stadnin w Albigowej, Nowym Dworze i Klemensowie trafiły klacze podzielone wedle pewnego klucza, co niejednokrotnie już było dyskutowane i opisywane, oraz te ogiery, które były akurat dostępne w kraju. Pochodziły one z różnych rodów i z założenia miały zapewnić postęp hodowlany poprawiając i wyrównując jakość stada klaczy, oraz, na ile to możliwe, zagwarantować następstwo pokoleń ojców. Zawsze jednak podstawowym kryterium włączenia ogiera do hodowli była jego jakość.

Poza doskonałymi, szczęśliwie uratowanymi synami Ofira – Witrażem, Wielkim Szlemem oraz Trypolisem i Amurath Sahibem pozostałe ogiery były jednak znacząco gorszej wartości. Pomimo tego hodowcy starali się wykorzystać każdą możliwość, próbując używać ogierów nie zawsze odpowiadających ich oczekiwaniom jakościowym, licząc na łut szczęścia i „odezwanie się krwi ich protoplastów”. W niektórych wypadkach się to udawało, lecz w innych pomimo znacznych wysiłków przynosiło porażkę. Przedwojenne rody pochodzące od oryginalnych arabów, takie jak Kuhailan Kruszan or.ar. czy Burgas or.ar., nie przetrwały do czasu wyzwolenia. Rody Ezrak Seqlawi or.ar., Abu Argub II or.ar. i Gessur or.ar. pomimo prób wygasły na ogierach: My Kismet, Morocz, Rozmaryn czy Hardy, które ani w Albigowej, ani w Nowym Dworze nie zdołały zostawić swego następcy ze względu na poważne braki typu arabskiego lub wady pokroju.

Ogier Pietuszok (Priboj – Taktika/Taki Pan)

Ród Kuhailana Adjuze próbowano przywrócić sprowadzając z Tierska ogiera Pietuszok, wnuka janowskiego ogiera Piołun, lecz poza ogierem Wosk śladowo użytym w Janowie oraz sprzedanych do USA ogierów Bajram (1959) i Orzeł (1963) nie udało się uzyskać wartościowego potomka. Należy pamiętać, że Piołun znacznie odbiegał od standardów wymaganych w przedwojennym Janowie i stanowił klacze terenowe w janowskim Stadzie Ogierów. Rosjanie poszukujący koni masywnych, kościstych, lecz niekoniecznie typowych, użyli Piołuna zamiast ogierów stadniny: Ofira, Enwer Beya, Kuhailana Said.

Ogier Ferryt (Wachlarz – Fortissima/Fawor)

Z bardzo, jak się zdawało, mocnego rodu Krzyżyka or.ar. 1869 użyto kilkanaście ogierów. Wydawać się mogło, że taka obfitość ogierów zapewniała świetlaną przyszłość temu rodowi, a jednak okazało się, że ostatecznie trzeba było posiłkować się wcześniej wybrakowanym ogierem El Azrak, a w po pewnym czasie sprzedanym do Halsdon Arabians wnukiem Arbila, ogierem Ferryt, synem michałowskiego Wachlarza. Próby użycia innych synów Wachlarza, janowskiego Esturiona i michałowskiego Formana, jak do tej pory nie dały odpowiedzi, czy urodzi się kontynuator rodu. Ferryt reprezentuje dwunaste pokolenie rodu Krzyżyka or.ar. przybyłego z Arabii do Jarczowiec, co jest ewenementem w hodowli polskich koni arabskich. Tylko o jedno pokolenie mniej dzieli janowskiego ogiera Alert 2005, od Ilderima zakupionego do Sławuty, którego syn Bakszysz 1901, został użyty w Janowie, a ród ten do dziś doprowadziły ogiery wyhodowane wyłącznie w państwowych stadninach. Ciekawostką jest, że cztery ostatnie pokolenia ogierów w tym rodzie czyli, Penitent, Eldon, Piaff i Alert zdobywały tytuły Czempionów Polski, a Piaff i Alert dwukrotnie, gdyż najpierw jako młode ogierki a następnie już jako dorosłe ogiery.

Doskonałym przykładem na to, jak trudno jest utrzymać pewne rody, jest historia rodu Kuhailana Haifi or.ar. Dzięki mistrzowskiemu posunięciu Stanisława Pohoskiego wysyłającego klacz Dziwę do Gumnisk w celu pokrycia świeżo zakupionym przez Zdzisława Ziętarskiego oryginalnym arabem Kuhailan Haifi, zyskał Janów doskonałego Ofira, po którym rok przed wybuchem wojny urodziło się czterech doskonałych synów. Dwóch z nich pozostało po wojnie za granicą, Witeź II trafił do USA, a Wyrwidąb jako Wind użyty był w Niemczech, głównie w słynnej stadninie w Marbach.

Ogier Witraż (Ofir – Makata/Fetysz)

W polskich stadninach kryły ogiery Witraż i Wielki Szlem. Oba ogiery bardzo szeroko użyte zarówno w Albigowej, jak i Nowym Dworze, dały wielu synów użytych w hodowli polskiej i zagranicznej. Po Witrażu były to ogiery: Banio, Bibars, Como, Muharyt, Nurredin, Rustan, które nie zapisały się w hodowli i nie dały następców, ale za to wycofany z cyrku ogier Celebes stał się ogromnie ważnym reproduktorem w Polsce, a Baska mającego prawie 500 szt. potomstwa w USA nazwać można „koniem epokowym” i wzorcem rasy przedstawianym w dziełach wielu artystów. Potomstwo Wielkiego Szlema było mniej typowe niż Witraża, za to odznaczało się wielką dzielnością reprezentowaną szczególnie przez ogiera Czort. Z pozostałych ani Czardasz, ani Duch czy Mlech Pełkiński nie dały wartościowego potomstwa. Ciężar kontynuacji rodu w Polsce spoczął więc na Celebesie i Czorcie i wydawało się, że oba ogiery aż w nadmiarze zapewnią przyszłość rodu.

Rzeczywiście, synowie Celebesa: Pepi, Algomej, Aloes, a szczególnie Etap oraz synowie Czorta: Pierrot, Sambor, Banzaj, Elfur i El Paso, jak można było sądzić dawały gwarancje powodzenia i wiele z nich zapisało się bardzo pozytywnie w hodowli. W USA, syn Aloesa – ogier El Ghazi stał się cenionym ojcem koni używanych do klas pod siodłem, a Sambor założył całą dynastię koni wyścigowych. Pierrot był używany do hodowli koni wyścigowych w Niemczech, a Elfur w ZSRR. Ogier El Paso został Czempionem USA i w Polsce zostawił niepobitego na torze Europejczyka oraz Elsinga użytego z powodzeniem w hodowli półkrwi. Jak widać prawie wszystkie konie z tego rodu charakteryzowała wybitna użytkowość i cechę tę przekazywały potomstwu. Ostatecznie okazało się jednak, że dopiero dzierżawa ogiera Monogramm do Michałowa pozwoliła na przedłużenie rodu Kuhailana Haifi w polskiej hodowli. Dziś w którymś z synów Gangesa i Eksterna należy upatrywać następcy, ale czy na pewno?

Niepowodzeniem zakończyły się w Polsce próby utrzymania rodu Kuhailana Zaid or.ar. importowanego do Stadniny Babolna poprzez użycie jego synów: Kuhailana Abu Urgub i jego syna Gabora oraz janowskiego ogiera Ali Said. Niestety ani syn Ali Saida, Mir Said ani wnuk Elbrus nie zdołały przedłużyć rodu.

Ogier Balon (Gwarny – Ballada/Wielki Szlem)

Przyjęło się mówić, że córki ogierów z rodu Bairactara są doskonałymi matkami, co jest zgodne z prawdą. Należy jednak spojrzeć również na to, jak ten ród był utrzymywany przy życiu. Ogier Amurath 1881 urodził się w Weil, w Niemczech, a kiedy był w wieku 26 lat w stadninie Radowce na Bukowinie na świat przyszedł jego syn Amurath II, który w wieku 25 lat w Breniowie dał Amurath Sahiba. Kiedy Amurath Sahib miał lat 21, urodził się w Klemensowie Gwarny, który w wieku 26 lat dał w Janowie Podlaskim Balona, który mimo urodzonych ponad stu źrebiąt poza michałowskim Kuligiem nie dał następcy. Tylko w Janowie urodziło się po Balonie 18 ogierków, niestety żaden nie był dostatecznie dobry, żeby zostać ogierem czołowym. Może zabrakło mi cierpliwości, umiejętności lub po prostu szczęścia, żeby wyhodować następcę Balona. A że nie było to łatwe, świadczyć może fakt, że w ciągu prawie stu lat były tylko cztery ogiery kontynuujące tę gałąź rodu Bairactara, urodzone przy tym w czterech różnych stadninach.

Ogier Palas (Aswan – Panel/Nil)

Powszechnie uważa się, że w polskiej hodowli jest nadmiar krwi ogiera Saklawi I or.ar. i trudno się z tą opinią nie zgodzić. Rzeczywiście, gdzie nie spojrzeć, wszędzie Saklawi I, i to w najprzeróżniejszych konfiguracjach, z różnych stadnin i krajów. A przecież tak niedawno sprowadzono do polski Palasa, traktując go jako dopływ obcej krwi, co z resztą dało wspaniałe rezultaty przynosząc Polsce chwałę dzięki sukcesom jego córek Etrurii, Pilarki, Penicyliny, Angoli, Fantastki, Premii, Kabały, Eginy czy Emigracji oraz synów Gondoliera, Ararata, Haracza, Ernala, Endela. Trudno było znaleźć syna Palasa, jeszcze trudniej syna Ararata i Endela i niemożliwym okazało się uzyskanie poza Emigrantem ich następcy przynajmniej o zbliżonej do nich jakości. Zapewne niewielu pamięta narzekania, czy wręcz odsądzanie od czci i wiary dyrektorów Krzyształowicza i Jaworowskiego za użycie Palasa, jako nie „czysto polskiego”. Przodowali w tym hodowcy amerykańscy i do dnia dzisiejszego echa tego szczególnie tam daje się słyszeć. Dzisiaj może to wydać się niemożliwe, ale z podobnego powodu co Palas trafił do Polski ogier Gazal Al Shaqab, który miał prawie identyczną do Palasa konstrukcję rodowodu, czyli czysto egipskiego ojca i czysto polską matkę. Ten silny „outcross” szczęśliwie przyniósł sukcesy, których chyba nie ma tu sensu omawiać. Pamiętać tylko trzeba, że Gazal przyjechał do Janowa z Paryża, bezpośrednio po zdobytym Czempionacie Świata, i jako ojciec rocznego Czempiona Świata – Marwana Al Shaqab. Nic, lub może prawie nic, nie zwiastowało wówczas takiej światowej dominacji potomków obu tych ogierów. Urodziło się wielu obiecujących synów Gazala zarówno w Janowie jak i w Michałowie, jednak żaden nie zadawalał w pełni oczekiwań hodowców i poszukiwano za granicą bardziej odpowiednich reproduktorów. Zarówno Kahil Al Shaqab dzięki Morionowi jak i QR Marc dzięki Pogromowi mają szansę ten ród kontynuować, ale może trzeba będzie jeszcze szukać po świecie ich następców?

Obserwatorom hodowli koni arabskich w Polsce czasami wydaje się, że bezmyślnie zawężamy pulę genów i wciąż słychać o dominacji Saklawi I wśród ogierów, z czym trudno się nie zgodzić. Ale czy za kilka lat nie będziemy tego mówili o innym rodzie? Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że to nie rodowody decydują o wartości konia, a jego dokonania, jego typ, uroda, pokrój i dzielność. Odwiedzałem wiele stadnin koncentrujących się na hodowaniu różnych „czystych” odmian koni arabskich i po obserwacji jakości koni w większości wypadków ogarniało mnie przygnębienie, a czasem przerażenie. Żal mi było właścicieli, którzy ogromnie zaangażowani uczuciowo, z pamięci recytując rodowody, pękali z dumy wymieniając sławy końskie skoncentrowane w skali trudnej do uwierzenia, a staliśmy przed koniem, którego litościwie można by określić jako bezużytecznego. Były w tym też niestety stadniny tzw. Pure Polish.

Rozumiałem wówczas wreszcie słowa naszych nauczycieli, że konie przez nich hodowane powinny być przede wszystkim dobre. Zarówno pan Krzyształowicz, jak i pan Jaworowski potrafili przyznać, że ten czy inny ogier, na którego bardzo liczyli, po prostu zawiódł, a na użycie ogiera słabego państwowe stadniny pozwolić sobie nie mogły. Zawsze mówili, że to nie rodowód czyni konia wyjątkowym, a jego jakość. Hodowali konie według polskiej tradycji,

starając się zachować jak najwięcej rodów i rodzin, nie upierając się jednak, żeby za wszelką cenę kolekcjonować odpowiednie rodowody, bo nie na tym wedle nich hodowla polegała. Jeżeli była możliwość sięgnięcia po stary, polski rodowód, to była ona wykorzystywana, ale warunkiem wciąż była odpowiednia jakość ogiera.

Osobom postronnym pewne decyzje hodowlane mogą wydawać się niezrozumiałe, błędne, kontrowersyjne, ale trzeba zrozumieć, że hodowca poza swoim gustem posiada też doświadczenie i wiedzę, którą w pełni z różnych względów dzielić się nie może, czy też nie uznaje za stosowne. Ktokolwiek chciałby jednak zająć się hodowaniem koni arabskich w Polsce, wciąż ma do dyspozycji pełną gamę rodów. W Janowie Podlaskim obejmując stadninę w 1995 roku zastałem 11 linii żeńskich i 8 rodów męskich. Moi następcy mieli w 2016 roku do dyspozycji 15 linii żeńskich, a w stajniach stały ogiery reprezentujące 11 rodów. Jak widać pomimo nadmiaru Saklawi I, tak ulubionego i chętnie wymienianego przez znawców hodowli, a nawet wysokiej rangi urzędników państwowych, wciąż droga powrotu do hodowania czysto polskich, narodowych koni arabskich stoi otworem. Powodzenia!